Strona główna > Moje przemyślenia > Poniatowski

 

Stanisław II August Poniatowski a Lech Wałęsa

            

Skąd tak zaskakujące zestawienie? Jak można porównać postać ostatniego króla polskiego – żyjącego w XVIII wieku Stanisława Antoniego Poniatowskiego, który po koronacji przyjął imię Stanisława II Augusta, z prostym elektrykiem z gdańskiej stoczni – Lechem Wałęsą z przełomu XX i XXI wieku? Czyż jest możliwe, aby mogły istnieć jakiekolwiek analogie pomiędzy nimi?

Zastanówmy się przez chwilę. Co wiemy o nich obu?

W encyklopedii czytamy, że Stanisław II August Poniatowski był ostatnim władcą Rzeczypospolitej Obojga Narodów, z Bożej łaski i woli narodu królem Polski, wielkim księciem litewskim, ruskim, pruskim, mazowieckim, żmudzkim, kijowskim, wołyńskim, podolskim, podlaskim, inflanckim, smoleńskim, siewierskim i czernihowskim etc. etc.

Wiemy też, że urodził się w 1732 w Wołczynie na dzisiejszej Białorusi w majątku swego ojca kasztelana krakowskiego Stanisława Poniatowskiego. Jego matką była Konstancja z Czartoryskich, rodzeństwem bracia: Kazimierz - podkomorzy nadworny koronny, Andrzej - feldmarszałek austriacki, Michał Jerzy - ostatni prymas I Rzeczypospolitej, Aleksander - adiutant księcia Karola Lotaryńskiego, Franciszek - kanonik i proboszcz katedry krakowskiej oraz siostry: Ludwika Maria - żona Jana Zamoyskiego i Izabella - żona hetmana Klemensa Branickiego na Białymstoku, późniejszego członka konfederacji barskiej.

Starannie wykształcony, w młodości wiele podróżował po krajach Europy Zachodniej. W 1752, za panowania Augusta III Sasa, został wybrany posłem na Sejm i mianowany pułkownikiem regimentu łanowego. W 1756 został posłem saskim w Sankt-Petersburgu, gdzie nawiązał romans z Sophie Friederike Auguste księżną von Anhalt-Zerbst, żoną następcy tronu rosyjskiego, księcia holsztyńskiego Piotra Ulryka, późniejszego cara rosyjskiego Piotra III. Po śmierci męża w niezbyt jasnych okolicznościach, Sophie Friederike została cesarzową Rosji znaną jako Katarzyna II. Owocem związku Sophie i Stanisława Poniatowskiego była córka Anna Piotrowna, zmarła nie osiągnąwszy wieku 2 lat.

Wybór Stanisława Poniatowskiego na króla Polski był wynikiem ustaleń pomiędzy mocarstwami ościennymi. Porozumienie pomiędzy Rosją i Prusami odnośnie przeprowadzenia w Rzeczypospolitej elekcji wspólnego kandydata zostało podpisanie 11 kwietnia 1764. Wybór padł na stolnika litewskiego Stanisława Antoniego Poniatowskiego, który jako osoba ciesząca się poparciem Familii oraz były kochanek Katarzyny II, gwarantował uległość wobec Rosji. Caryca pisała wówczas do Fryderyka II Wielkiego:

Jest rzeczą nieodzowną, abyśmy wprowadzili na tron Polski Piasta dla nas dogodnego, użytecznego dla naszych rzeczywistych interesów, jednym słowem człowieka, który by wyłącznie nam zawdzięczał swoje wyniesienie. W osobie hrabiego Poniatowskiego, stolnika litewskiego, znajdujemy wszystkie warunki niezbędne dla dogodzenia nam i skutkiem tego postanowiliśmy wynieść go na tron Polski.

oraz:

... ze wszystkich pretendentów do korony ma najmniejsze możliwości jej otrzymania, tak więc w konsekwencji będzie miał zobowiązania w stosunku do tych, z rąk których ją otrzyma.[1]

Dla zapewnienia sprawnego przebiegu elekcji swego kandydata, na prośbę przywódców stronnictwa Czartoryskich (Familii), kanclerza Andrzeja Zamoyskiego i Augusta Aleksandra Czartoryskiego, w granice Rzeczypospolitej wkroczyły wojska rosyjskie. Katarzyna II wydała specjalną deklarację w której zaznaczyła, że działanie to ma na celu dbałość o wszystkie swobody Rzeczypospolitej [sic!]. Stanisław Poniatowski został wybrany królem przez Sejm konwokacyjny 7 września 1764, przy nielicznym udziale szlachty i zdecydowanym poparciu wojsk rosyjskich w wyniku de facto zamachu stanu, który przygotowała Familia, by wprowadzić na tron polski przedstawiciela swojego obozu. Jego elekcję podpisało jedynie 5 320 osób, co było w takim wypadku liczbą niezwykle niską.

Stanisław II August był człowiekiem chwiejnym, uwikłanym w konflikt z magnatami i lokalnymi koteriami, władcą bez siły przebicia ani politycznych ambicji, widzącym przyszłość Polski w uzależnieniu od ścisłego sojuszu z Imperium Rosyjskim, był kochankiem odtrąconym i tęskniącym bez nadziei na powrót do łask, królem lawirującym pomiędzy racją stanu swego królestwa a wypełnianiem dyrektyw przekazywanych z Sankt-Petersburga przez ambasadorów Katarzyny II. Należał do masonerii, co przy jego słabej pozycji dawało mu swego rodzaju oparcie. Nie umiał uchronić swego kraju przed zakusami obcych mocarstw, czego skutkiem był I rozbiór Rzeczypospolitej, podpisany w Petersburgu 5 sierpnia 1772 roku, a zatwierdzony 30 września 1773 przez Sejm Rozbiorowy w Warszawie.

Położył duże zasługi w intelektualnym rozwoju narodu. Stworzył Komisję Edukacji Narodowej – pierwsze w Polsce Ministerstwo Oświaty, Szkołę Rycerską służącą wychowaniu młodej kadry polskich oficerów[2] oraz zalążki Poczty Państwowej. Był jednym z głównych autorów tekstu nowoczesnej konstytucji, przygotowywanej przez Sejm Czteroletni. Marszałek Sejmu Stanisław Małachowski, godząc się ze zdaniem króla iż wobec mobilizacji sarmackiej opozycji i groźby interwencji artylerii rosyjskiej trzeba działać szybko, metodą fac et excusa (zrób, a potem się usprawiedliwiaj) zwołał posiedzenie w przyspieszonym terminie 3 maja (poprzednim terminem był 5 maja) 1791 roku i Sejm uchwalił, niejako z zaskoczenia, Konstytucję tego samego dnia[3].

W maju 1792 przeciwko zamierzonej w konstytucji reformie państwa, między innymi polegającej również na wzmocnieniu władzy królewskiej, zawiązana została przez grupę magnatów koronnych i litewskich konfederacja targowicka. Konfederaci zwrócili się o pomoc wojskową do carycy Katarzyny II, która zdecydowała o ponownym wprowadzeniu na teren Rzeczypospolitej wojsk rosyjskich i podjęciu interwencji wojskowej bez wypowiedzenia wojny (uprzednio wojska te zostały wycofane w maju 1789 w wyniku realizacji styczniowej decyzji Sejmu Wielkiego o zniesieniu Rady Nieustającej). Rozpoczęła się wojna polsko-rosyjska 1792, która trwała od maja do prawie końca lipca. Wszystkie szanse kampanii obronnej zostały jednak zaprzepaszczone przedwczesną kapitulacją króla, który był jednocześnie wodzem naczelnym i jego przystąpieniem do konfederacji targowickiej.

W tym samym czasie Stanisław August nawiązał korespondencję z generałami rosyjskimi Michaiłem Kachowskim i Michaiłem Nikityczem Kreczetnikowem, prosząc ich usilnie o jak najszybsze zajęcie Warszawy. Obawiając się oporu garnizonu warszawskiego przeciwko wkraczającym wojskom rosyjskim i oddziałom targowiczan, król rozkazał Eustachemu Sanguszce zamknięcie broni ciężkiej w Arsenale Warszawskim. Konfederaci targowiccy zajęli wówczas wszystkie województwa Rzeczypospolitej. Prusacy łamiąc przymierze wkroczyli do Wielkopolski w styczniu 1793. Nastąpił II rozbiór Rzeczypospolitej.

W marcu 1794 wybuchło powstanie narodowe przeciwko Rosji i Prusom, kierowane przez gen. Tadeusza Kościuszkę. Wobec przeważających sił wojsk pruskich i rosyjskich, w listopadzie powstanie skończyło się klęską. Ranny 10 października w bitwie pod Maciejowicami Kościuszko dostał się do niewoli, po czym został uwięziony przez Katarzynę II w twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu.

Niecały rok po upadku powstania, w październiku 1795 nastąpił III rozbiór Rzeczypospolitej przez Rosję, Austrię i Prusy. Rzeczpospolita Polska przestała istnieć jako państwo i na 123 lata została wykreślona z mapy Europy. Stanisława Augusta Poniatowskiego, w eskorcie dragonów rosyjskich wywieziono z Warszawy i umieszczono w Grodnie pod nadzorem namiestnika rosyjskiego, po czym zmuszono do abdykacji 25 listopada 1795. Katarzyna II spłaciła jego długi i przyznała mu stałą pensję. Po jej śmierci mógł zamieszkać w Petersburgu. Zmarł tam 12 lutego 1798 niespodziewaną śmiercią po wypiciu porannej filiżanki bulionu. Sekcja zwłok, zarządzona przez cara Pawła I, syna i następcy carycy Katarzyny II stwierdziła, że przyczyną śmierci była apopleksja.

Jego historia po śmierci była równie burzliwa jak za życia[4]. Nawet po śmierci nie zaznał spokoju. Pochowany został w zamurowanej niszy kościoła katolickiego św. Katarzyny w Petersburgu. W 1938 r. jego trumna została sprowadzona do Polski i pochowana w podziemnej krypcie pod kaplicą zrujnowanego już wówczas kościoła w Wołczynie, miejscu jego urodzenia, który wówczas leżał w granicach polskich. W 1939 r. kościół został splądrowany przez wojska sowieckie, potem w 1941 r. przez niemieckie. Zwłoki króla zostały sprofanowane. W 1988 r. miały być one sprowadzone do Polski. Niestety, w kościele wołczyńskim już ich nie znaleziono. W 1995 r. ziemię wraz ze skrawkami królewskich szat przewieziono do Polski. Ostatni jego symboliczny pogrzeb odbył się 14 lutego 1995 w archikatedrze św. Jana w Warszawie.

Stanisław August Poniatowski jest postacią bardzo kontrowersyjną. Był tym, który usiłował uczynić rzecz niemożliwą: pogodzić sprzeczne interesy i zadowolić wszystkich – zarówno swych wrogów jak i sprzymierzeńców. Nie potrafił zmobilizować ani swoich stronników ani przeciwników do znalezienia kompromisu, do zaniechania prywaty na rzecz dobra wspólnego. Był władcą, którego tragicznym losem było uczestniczyć w rozkładzie i doczekać rozdrapania przez zaborców swego osłabionego królestwa i wymazania go z mapy Europy. Niektórzy historycy twierdzą, że mógł zatrzymać upadek państwa polskiego, co wymagało jednak silnego charakteru i dużej determinacji, których to cech niewątpliwe mu brakowało. W tym zakresie był władcą bardzo nieudolnym, całkowicie uzależnionym od woli carycy Katarzyny II. Jego przeciwnicy zwracają także uwagę, że sam doprowadził do interwencji wojsk rosyjskich przeciwko konfederacji barskiej, przedwcześnie skapitulował w czasie wojny polsko-rosyjskiej 1792, przystąpił do Targowicy i dobrowolnie abdykował na rzecz głównego rozbiorcy (w zamian za obietnicę spłacenia swoich czterdziestomilionowych długów). Na niekorzyść władcy przemawia też brak realizmu politycznego – Stanisław August do końca swojego panowania łudził się, że ma realny wpływ na bieg spraw państwowych.

Niepodważalne są jego zasługi w zakresie edukacji oraz mecenat nad sztuką (zdaniem niektórych historyków jego wkład w polską kulturę i naukę stał się podstawą obrony wartości narodowych w czasie zaborów[5]), jednak nie da się ukryć, że przez swoją słabość doprowadził w 1768 do utraty przez Rzeczpospolitą suwerenności, gdy stała się ona protektoratem rosyjskim, a król stał się tylko marionetką w rękach wszechwładnych ambasadorów cesarzowej Katarzyny II. Miał światły umysł, trudno zarzucić mu brak chęci do reform państwa, nie miał jednak siły charakteru na miarę tego zadania. Współcześni mówili o królu Stanisławie – król Staś, co było w równej mierze określeniem pieszczotliwym, jak i lekceważącym. Jak podaje Marian Brandys w „Strażniku królewskiego grobu”, w latach międzywojennych na określenie kogoś, kto się „zeszmacił” politycznie, mówiło się, że się „zestanisławoauguścił”.

ooOoo

A co z Wałęsą? Z nader licznej bibliografii i publikacji w mediach wiemy o nim właściwie wszystko. Jego życie, tak prywatne jak i polityczne, zostało prześwietlone niemal na wylot.

Urodził się w 1943 w osadzie Popowo położonej w byłym województwie włocławskim. Jest synem stolarza Bolesława Wałęsy i Feliksy z domu Kamińskiej. Pracownik POM-u w Łochocinie, elektryk okrętowy w Stoczni Gdańskiej, w 1970 członek Komitetu Strajkowego tej Stoczni, w 1971 członek egzekutywy reżimowego (legalnego) związku zawodowego Stoczni, wkrótce usunięty z tego stanowiska. W 1976 zwolniony z pracy w Stoczni za publiczne krytykowanie jej dyrekcji, zatrudniony następnie w Zakładach ZREMB. W 1978 działa w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża.

W sierpniu 1980 jest jednym z organizatorów i przywódców strajku w Stoczni Gdańskiej, stanął na czele ogólnopolskiego MKS (Międzyzakładowy Komitet Strajkowy), który po podpisaniu porozumienia z delegacją rządową przekształcił się w TKK „S” (Tymczasowy Komitet Koordynacyjny NSZZ „Solidarność”), a po rejestracji związku przez sąd stał się KKW „S” (Krajowa Komisja Wykonawcza). We wrześniu 1980 Wałęsa wybrany został przewodniczącym KKP „S” (Krajowa Komisja Porozumiewawcza). Na zjeździe delegatów NSZZ „S” w 1981 został formalnie wybrany przewodniczącym Solidarności oraz KKP „S”.

Po wprowadzeniu w Polsce przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego 15 grudnia 1981 stanu wojennego i delegalizacji NSZZ "Solidarność", internowany wraz z wielu innymi działaczami „S”. Po zwolnieniu w listopadzie 1982 wrócił do pracy w Stoczni Gdańskiej na stanowisko elektryka.

Jako lider podziemnej Solidarności, w 1983 otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Odebrała ją jego żona Danuta 10 grudnia 1983 roku w Oslo, gdyż władze PRL odmówiły wydania Wałęsie paszportu (wg innej wersji – ponieważ nie wystąpił o paszport z obawy, że władze PRL nie wpuszczą go z powrotem do Polski).

W 1987 założył półlegalną Krajową Komisję Wykonawczą NSZZ "Solidarność", która dążyła oficjalnie do legalizacji związku.

W 1988 był współorganizatorem strajku w Stoczni Gdańskiej, zakończonego ugodą z rządem i rozpoczęciem rozmów Okrągłego Stołu. Był współtwórcą porozumień Okrągłego Stołu, czyli nieformalnym przywódcą tzw. społecznej części uczestników tych rozmów i oficjalnie jej głównym koordynatorem. Był też współzałożycielem Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność”.

Podczas spotkania 31 sierpnia 1988 z ministrem Spraw Wewnętrznych gen. Czesławem Kiszczakiem Wałęsa osiągnął porozumienie w sprawie rozpoczęcia obrad rządu z opozycją w zamian za wygaszenie zorganizowanej przez „Solidarność” fali strajków. W wyniku obrad „Okrągłego Stołu” (od 6 lutego do 5 kwietnia 1989) uzgodniono zmianę Konstytucji PRL i wybory parlamentarne w czerwcu 1989. Różne kwestie sporne wynikające w trakcie obrad Okrągłego Stołu były rozpatrywane podczas „Rozmów w Magdalence”, odbywanych w węższym gronie. W czasie tych spotkań przygotowywano stanowiska wspólne, które znane były potem jako ustalenia Okrągłego Stołu. W sumie tzw. „Grupa Magdalenka” spotykała się 13 razy – były to spotkania robocze i spotkania współprzewodniczących grup. Ustalenia w Magdalence zostały potem ocenione przez niektórych przywódców „Solidarności” jako nowa Targowica – twierdzili, że były one ponoć poufnymi uzgodnieniami Lecha Wałęsy z komunistami w sprawie podziału stref wpływów oraz gwarancjami udzielonymi przez przewodniczącego „Solidarności” przedstawicielom PRL-owskiego establishmentu, dotyczącymi ich nietykalności karnej w przyszłości.

Komitet Obywatelski, dopuszczony ustaleniami Okrągłego Stołu do udziału w wyborach parlamentarnych w czerwcu 1989 roku, zdobył 99 ze 100 mandatów w Senacie i wszystkie z 35% pochodzących z wolnego wyboru miejsc w Sejmie. W sierpniu 1989, z inicjatywy Lecha Wałęsy, Komitet Obywatelski zawiązuje w Sejmie koalicję z ZSL i SD, która utworzyła następnie pierwszy powojenny niekomunistyczny rząd z Tadeuszem Mazowieckim jako premierem.

W powszechnych wyborach prezydenckich przeprowadzonych w listopadzie i grudniu 1990 Lech Wałęsa został wybrany Prezydentem RP. Sprawował urząd od 22 grudnia 1990 do 22 grudnia 1995. Jego prezydentura nie zyskała poparcia społecznego. Zarzucano mu, że otoczył się poplecznikami wywodzącymi się ze środowisk, które kojarzono ze służbami bezpieczeństwa PRL i aparatem władzy komunistycznej. Skłóciwszy się w ten sposób ze swymi dawnymi ideowymi współpracownikami z początkowego okresu Solidarności, odsunął ich od siebie. Programowo głosił potrzebę „wzmocnienia lewej nogi”. Mianował na dowódcze stanowiska w armii i policji osobników, będących uprzednio wysokimi oficerami PRL-owskiego reżimu. To postępowanie odczytywane było powszechnie jako popieranie oraz osłanianie ludzi z ancien régime’u, będące wynikiem realizacji kontraktu, który zawarł z komunistami w Magdalence. W listopadzie 1995 przegrał w drugiej turze wyborów prezydenckich z Aleksandrem Kwaśniewskim, a w roku 2000 ponownie przegrał wybory prezydenckie, otrzymując śladowe poparcie 1,01%, po czym ogłosił ostateczne odejście na polityczną emeryturę.

Lech Wałęsa jest kawalerem dwóch orderów polskich oraz licznych orderów i odznaczeń zagranicznych, a także wielu wyróżnień polskich i zagranicznych.

W swych publicznych wypowiedziach, radiowych i telewizyjnych programach publicystycznych oraz rozmowach bezpośrednich odznacza się zaskakującymi sformułowaniami a także mało parlamentarnym językiem, w agresywny sposób atakującym swych przeciwników.

W wypowiedziach dawnych współpracowników Lecha Wałęsy i jego przeciwników politycznych oraz niektórych działaczy Solidarności już od wczesnych lat 90. poczęły pojawiać się oskarżenia o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Lech Wałęsa został wymieniony jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Bolek” również przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w czerwcu 2008[6],[7]. Podobne opinie pojawiały się w filmach dokumentalnych Nocna zmiana i Plusy dodatnie, plusy ujemne oraz w książkach SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii[8] i Lech Wałęsa. Idea i historia[9].

Wszystkim tym oskarżeniom Wałęsa przez cały czas zaprzecza kategorycznie.

Wyrokiem z 11 sierpnia 2000 Sąd Apelacyjny w Warszawie V Wydział Lustracyjny orzekł, że oświadczenie lustracyjne złożone swego czasu przez kandydata na Prezydenta RP Lecha Wałęsę, jest zgodne z prawdą w rozumieniu ustawy lustracyjnej z 11 kwietnia 1997 r.

16 listopada 2005 Lech Wałęsa otrzymał wystawione przez Instytut Pamięci Narodowej zaświadczenie nr 1763/05 w którym stwierdzono, iż przysługuje mu status osoby pokrzywdzonej w rozumieniu art. 6 ustawy o IPN z 18 grudnia 1998 r. Jednakże zespół orzekający Instytutu przyznał Wałęsie status pokrzywdzonego w drodze tajnego głosowania, w stosunku głosów 4:3.

W grudniu 2008 IPN podał do publicznej wiadomości protokół z przesłuchania w listopadzie tego roku Edwarda Graczyka, byłego funkcjonariusza SB, osoby od dawna uchodzącej za zmarłą (w 2000 w uzasadnieniu do orzeczenia Sądu Lustracyjnego Graczyk wymieniony był jako osoba nieżyjąca, co za tym dokumentem powtórzyli autorzy książki SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii). Edward Graczyk, funkcjonariusz przydzielony od grudnia 1970 w Gdańsku do kontaktów z Lechem Wałęsą oświadczył, że Lechowi Wałęsie w dokumentach przypisany był pseudonim „Bolek”, że przekazał mu pieniądze na zwrot poniesionych kosztów podróży, że w wyniku przekazywanych przez Wałęsę informacji nikt nie ucierpiał oraz że nie wie, czy na podstawie przedstawionych mu dokumentów Wałęsa został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik[10]. W osobnym oświadczeniu medialnym sam Graczyk zaprzeczył aby werbował Wałęsę na Tajnego Współpracownika[11].

ooOoo

Co wynika z porównania tych dwóch postaci? Pozornie wszystko je różni.

Król Stanisław August II pochodził, mówiąc językiem współczesnym, ze ścisłych kręgów ówczesnej nomenklatury rządzącej. O Lechu Wałęsie powiedzieć tego nie można w żaden sposób, chyba tylko to, iż wywodzi się on z „ludu pracującego miast i wsi”, czyli pochodzi z klasy, obłudnie nazywanej „rządzącą” przez reżim, który panował w PRL.

Niewątpliwym podobieństwem tych postaci jest, że kariera i wyniesienie obu było wynikiem poparcia sił związanych z tym samym mocarstwem obcym, żywotnie zainteresowanym nie Polską silną i suwerenną lecz przeciwnie, jej wasalizacją. U Stanisława Augusta II Poniatowskiego były to Prusy i carska Rosja oraz osobiście Katarzyna II, u Lecha Wałęsy – podporządkowana ZSRR polska policja polityczna, a następnie okrągłostołowe jawne i niejawne układy z komunistami polskimi, realizującymi dyrektywy otrzymywane z Moskwy. Dalszym wyraźnym podobieństwem ale i ironią losu jest, iż obaj przyczynili się do upadku tego właśnie ustroju, w którym rządzącą klasą była ta, z której sami się wywodzili. Stanisław August – do upadku szlacheckiej zacofanej Polski będącej ostoją nierządu i wstrząsanej magnackimi waśniami, a Lech Wałęsa – do upadku pseudoludowego robotniczo-chłopskiego PRL, będącego wasalem komunistycznego ZSRR.

Król Stanisław II August osądzany był przez współczesnych mu, a także i przez generacje zaborowe, właściwie aż do czasów PRL-owskiego zniewolenia, nadzwyczaj negatywnie – jako rzecznik interesów rosyjskich, człowiek zniewieściały słabego charakteru, sprzedawczyk, targowiczanin, marionetka pociągana sznurkami z Petersburga. Był tym, który następnym pokoleniom stawiany był jako przykład władcy negatywnego, który zaprzepaścił swoje królestwo. Trzeba było dopiero 200 lat aby emocje opadły. By odczucie społeczne zaczęło zapominać mu jego słabości, a uznawać w nim, mimo wszystko, ostatniego króla Rzeczypospolitej oraz dostrzegać jego dokonania i cechy pozytywne.

Podobny los spotyka obecnie Lecha Wałęsę. Współcześni, a zwłaszcza jego współpracownicy z początkowego okresu tworzenia wolnego związku zawodowego nie pozostawiają na nim suchej nitki, wyciągając na forum publiczne jego przeszłość agenturalną, każde jego potknięcie czy błąd polityczny. Nie mogą mu darować, że w imię ostatecznego celu jakim była suwerenność narodowa, wywiązywał się ze zobowiązań kontraktu, jaki zawarł był z komunistami. Jego zasługi są przez współczesnych zapominane lub pomijane, a jego megalomania i zarozumiałość wysuwane na plan pierwszy.

Losami społeczeństw steruje zespół wielorakich czynników, który nazywamy Historią. Generalnie mówiąc, czynnikami tymi są okoliczności, konkretna sytuacja, zapotrzebowanie społeczne, grupa polityczna, grupa interesów, poparcie finansowe itp. Do wykonania dzieł Historii predestynowani są ci osobnicy, którzy mają największe szanse wykonać zadanie. Dla wyprowadzenia Polski z komunizmu Historia wybrała Lecha Wałęsę, gdyż tylko on, dokładnie taki jakim był, ze swym pochodzeniem klasowym, cechami charakteru, zaszłościami i uwarunkowaniami, sterowany grupą polityków i doradców, wspomagany technicznie i finansowo, był w stanie sprostać wymogom historycznej sytuacji. Historia potrzebowała odpowiedniego osobnika i Lech Wałęsa był dokładnie takim człowiekiem, jaki zadanie to mógł wykonać skutecznie. Jest chyba bezdyskusyjne, że Polska nie posiadała nikogo innego, kto w owym czasie dysponowałby takim zestawem cech, właściwości i korzystnych okoliczności, aby zadanie to przeprowadzić. Nie mógł nim być ani inteligent, ani człowiek wykształcony, ani aktywny jawny dysydent. Taki nie pociągnąłby za sobą mas i z takim komuniści nie zasiedliby do rozmów.

Nagonka, jakiej dokonują aktualnie na Lecha Wałęsę liczne media, a także osoby publiczne i prywatne za pomocą prasy i wydawnictw, nie jest postępowaniem ani honorowym wobec człowieka którego zasługi są niepodważalne, ani racjonalnym z punktu widzenia dobra narodowego. Jest bezużytecznym pastwieniem się nad osobą, która po korzystnym dla Polski odegraniu roli jaką wyznaczyła jej Historia, wycofała się już z życia publicznego.

Czy w przypadku Lecha Wałęsy potrzeba będzie, podobnie jak w przypadku króla Stanisława, aż dwu wieków dystansu by emocje opadły na tyle, aby znaczenie jego wad osobistych i popełnionych błędów zmalało w odczuciu społecznym na tyle, by Polacy zaakceptowali patriotyczne jądro jego dokonań i oddzielili je od nieuniknionych meandrów brudnej polityki oraz ludzkich słabości, właściwych każdemu człowiekowi?

Każdy przywódca narodu jest niewolnikiem międzynarodowej koniunktury. Stanisław August Poniatowski i Lech Wałęsa też nimi byli. W przypadku pierwszego koniunktura była wyraźnie nieprzychylna, natomiast w przypadku drugiego – nadzwyczaj korzystna. Jest oczywiste, że nie tylko przywódca, ale i kontekst międzynarodowy oraz stosunek sąsiadów też mają olbrzymi wpływ na losy kraju. Będąca w upadku, tracąca na znaczeniu szlachecka Polska z czasów saskich i stanisławowskich, z jej liberum veto, wolną elekcją, wstrząsami powodowanymi przez liczne konfederacje oraz wewnętrznym skłóceniem, niewątpliwie nie miała już w Europie żadnego autorytetu. Stanisław II August miał nieszczęście panować w okresie, gdy rosnący w siłę potężni sąsiedzi byli zainteresowani jedynie dalszym osłabianiem Rzeczypospolitej.

W przypadku Lecha Wałęsy koniunktura była odwrotna – znaczące siły światowe były zainteresowane upadkiem komunizmu. Wałęsa, cieszący się osobistym poparciem wybitnych osobistości swej epoki, mógł zdziałać więcej. Wspomożony dodatkowo sprzyjającymi okolicznościami polityki światowej i międzynarodowego układu sił, Wałęsa mógł wykorzystać tę sytuację – wymóc opuszczenie granic Polski przez wojska rosyjskie i odzyskać suwerenność państwową. Bilans dla Lecha Wałęsy jest ewidentnie korzystny.

W polityce liczy się jedynie bilans ostateczny.

Bilans panowania Stanisława II Augusta był całkowicie negatywny. Mimo to, po wielu latach sprawiedliwość została mu oddana. Resztki jego szczątków zostały sprowadzone do kraju i z czcią umieszczone w warszawskiej katedrze.

Jak długo trzeba będzie czekać na beznamiętną ocenę dzieła Lecha Wałęsy? Ile czasu będą potrzebować Polacy, by dostrzec analogię pomiędzy jego sukcesem a dokonaniami marszałka Józefa Piłsudskiego?

 

Warszawa, kwiecień 2009

 

NB. Niniejszy tekst powstał w oparciu o szeroko dostępne materiały bibliograficzne oraz pochodzące z encyklopedycznych danych internetowych.

 

Masz uwagi lub komentarz?Napisz

 

Powrót



[1] Władysław Andrzej Serczyk, Poczet władców Rosji, PULS Publications Ltd, London 1992, str. 147

[2] W 1767 r. powiedział angielskiemu dyplomacie Jamesowi Harrisowi, że Szkołę Rycerską założył po to, by dostarczać kadry oficerskie Rosjanom – z tego właśnie powodu miała się ona cieszyć poparciem carycy Katarzyny II. Źródło: W. Zawadzki, Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców t.1-2, PIW 1963 Warszawa.

[3] Józef Hen, Mój przyjaciel król, Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2003, str. 377.

[4] http://www.magwil.lt/archiwum/2004/mmmw1/st-9.htm

[5] Władysław Zajewski, Józef Wybicki, Warszawa 1983, s. 129–131.

[6] wywiad udzielony TV Polsat, 4 czerwiec 2008 stenogram, www.prezydent.pl.

[7] wywiad Moniki Olejnik Kropka nad i, 15 październik 2008, TVN 24.

[8] Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk: SB a Lech Wałęsa: przyczynek do biografii. Gdańsk: Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2008. ISBN 978-83-60464-74-8. 

[9] Paweł Zyzak: Lech Wałęsa. Idea i historia. Arcana, 2009.

[10] Protokół z przesłuchania w dniu 18 listopada 2008 w Gdańskim świadka – byłego funkcjonariusza SB Edwarda Graczyka przez Wojciecha Kaplińskiego, prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku z udziałem Lecha Wałęsy oraz jego pełnomocnika adw. Włodzimierza Wolańskiego.

[11] Gazeta Wyborcza z 10 grudnia 2008 – wywiad z Edwardem Graczykiem przeprowadzony przez red. Macieja Sandeckiego.