Strona główna > Felietony, Eseje, Przemyślenia Lata 2017-2018

 

[61] 2017.03.27 Rzymskie impresje ze szczytu Unii Europejskiej

Po podpisaniu w dniu 25 marca 2017 roku Rezolucji Rzymskiego Szczytu UE z okazji 60-lecia Rzymskich Traktatów, premier polskiego rządu, pani Beata Szydło, wykonała uroczy, wieloznaczny gest. Jej rozłożone ręce którym towarzyszył zagadkowy uśmiech, oznaczały bowiem wiele emocji na raz. Ulgę ze spełnionego obowiązku, ale i obawę o jego skutki. Może zadowolenie, że rezolucja Unii uwzględnia stanowisko Polski, ale i osobiste powątpiewanie, czy słusznie uczyniła. Satysfakcję, że w podpisanym Dokumencie spełnione są Polskie postulaty, ale i równocześnie wątpliwość, czy Unia w przyszłości dotrzyma swych postanowień. Ale może także i wyraz zniechęcenia z powodu unijnego zakłamania, niebywałej arogancji Fransa Timmermans’a, prawdopodobnie sfałszowanych wyborów Przewodniczącego Parlamentu oraz przerażenie wizją konieczności tak głębokiej przebudowy UE. Ten jeden gest rąk i uroczy uśmiech – a ile w nim różnych znaczeń!

ooOoo

Nasz unijny Capo di tutti Capi, przewodniczący Unii Europejskiej pan Jean-Claude Juncker, usiłuje na każdym kroku nieudolnie wcielać się w rolę Don Vito Corleone, widocznie swego idola z filmu Ojciec Chrzestny. Ostatnio na rzymskim szczycie dał kolejny pokaz grubej skóry, spowodowanej swą chorobą alkoholową. Gdyby nie refleks i opanowanie sytuacji przez papieża Franciszka który objął Junckera i w ten sposób unieruchomił jego ręce, doszłoby być może także i w Rzymie do powtórzenia jego ulubionej, żałosnej sceny bizantyjskiego hołdu, jaką odgrywa z upodobaniem w Brukseli – poklepywania swych pracowników, a także i szefów państw UE, po głowie lub policzku. Następnie, jakby dla potwierdzenia tego, co myśli on o Unii Europejskiej i o swej w niej pozycji – podczas przemówienia Głowy Kościoła, ostentacyjnie zapadł w alkoholową drzemkę. Wykazał, jak nisko ceni on zarówno siebie samego, jak i Unię Europejską, którą reprezentuje na zewnątrz. Potwierdził w ten sposób dobitnie tezę prezentowaną przez polski rząd – że przywódcy Unii Europejskiej, jej struktury i instytucje żyją w urojonym świecie bizantyńskiego dworu. Że zapomnieli, iż są przecież jedynie bardzo wysoko płatnymi urzędnikami w służbie interesów ludności krajów składowych UE. Że to ich samowola i brak konsultacji z krajami członkowskimi, o korzeniach i cywilizacji wyraźnie przecież chrześcijańskich, wywołała falę emigracyjną, ułatwiła przepływ terrorystów z ISIS i w efekcie spowodowała Brexit. Że sytuacja ta wymaga pilnej, natychmiastowej i dogłębnej korekty. I w końcu że kraje, które nie były konsultowane w sprawie otwarcia zewnętrznych granic Unii, nie widzą powodu, aby ponosić koszty za nie swoje błędy.

ooOoo

Pan Joseph Muscat, premier Malty która aktualnie przewodniczy pracom Unii, sporą część swego przemówienia na uroczystości 60-lecia, poświęcił problemowi równości płci i bolączkom mniejszości homo- i biseksualnych. Szczęśliwy człowiek. Nie widzi innych problemów. Tak, jakby nie zauważył Brexitu, fali imigrantów i uchodźców, ataków terrorystycznych, aneksji Krymu, wojny na Ukrainie i wielu innych podstawowych kwestii, nękających ludność Unii i krajów z nią sąsiadujących. To nad wyraz dziwne stanowisko. Problemy mniejszości seksualnych są z pewnością ważne dla nich samych, ale w skali problemów, jakim Unia musi stawić czoła, są na szarym końcu. Sprawy te, natury zdecydowanie intymnej i prywatnej, dotyczące mikroskopijnego ułamka procentu ludności Unii, załatwić oczywiście należy, ale dyskretnie i nie na forum tak uroczystym, jak jubileuszowy szczyt UE. Na Malcie jakby również odcisnęła się gruba skóra Przewodniczącego Unii. Nastąpiło kolejne potwierdzenie pilnej potrzeby naprawy tej Instytucji.

 

Masz uwagi ? – Napisz

Powrót