Strona główna > Felietony, Eseje, Przemyślenia > Lata 2010-2011

 

[31] 2011.05.26   Gwałt i terror

W literaturze opis krwawych scen wojennych i towarzyszących im aktów przemocy wymaga, zarówno od autora jak i czytelnika, niebagatelnego nakładu intelektualnego. Od autora – wysiłku włożonego w taki sposób skonstruowania opisu, aby był zgodny z kanonami sztuki literackiej. Od czytelnika – długiego okresu nauki czytania, potem trudu zaznajomienia się z treścią dzieła literackiego, a w końcu wysiłku wyobraźni, potrzebnego dla przełożenia przeczytanych opisów na obrazy.

Opisy scen mrożących krew w żyłach emitowane przez radio wymagają od autora równie wiele wysiłku co w przypadku literatury, lecz nieporównanie mniej od słuchacza – słuchanie nie wymaga wysiłku, pozostaje mu tylko trud imaginacji.

W zdecydowanie lepszej sytuacji znajduje się odbiorca sztuki filmowej – chociaż dla wyreżyserowania scen brutalnych producent zmuszony jest wyłożyć spore sumy pieniężne, to odbiorca – zainwestować jedynie w niewielki koszt biletu wstępu do kina.

Natomiast zarówno nadawca jak i odbiorca programu telewizyjnego są w sytuacji wyjątkowo komfortowej. Zwolnieni są od jakiegokolwiek wysiłku – dziejące się gdzieś na świecie akty gwałtu i terroru reżyseruje, wykonuje i opłaca kto inny. Kamera je jedynie rejestruje, a udział odbiorcy ogranicza się do naciśnięcia na guzik pilota i absolutnie bezwysiłkowej konsumpcji – wystarczy patrzeć i słuchać. Ponieważ sceny drastyczne mają wyraźnie pozytywny wpływ na oglądalność, programy telewizyjne, na wszystkich popularnych kanałach bez wyjątku, dostarczają swym widzom co dzień potężnej porcji krwawych reportaży, a także filmów gwałtu i przemocy.

To jest powód, dla którego telewizja zrobiła tak zawrotną karierę i coraz skuteczniej wypiera słowo czytane i słuchane. To jest również jeden z zasadniczych powodów, dla którego telewizja ponosi główną odpowiedzialność za powszechną demoralizację, zdziczenie obyczajów i znieczulicę. Dotyczy to głównie zaś młodzieży, odbiorców o najsłabiej ukształtowanej psychice.

Masowymi widzami filmów gloryfikujących wojnę, napady na bank, rabunki z bronią w ręku i wszelkich produkcji zawierających sceny drastyczne są więc niezbyt inteligentni, mało wybredni, poszukujący silnych wrażeń, bezkrytyczni i łatwowierni młodociani fani TV. Realizują w nich swe marzenia o akcji i dążeniu do supremacji. Oglądanie tego rodzaju obrazów od wczesnej młodości wywiera destrukcyjny wpływ na młode psychiki – powoduje oswojenie z brutalnym zachowaniem, znieczulicę, a w końcu ich akceptację poprzez utożsamienie się z agresorem uosabiającym brutalną siłę. Dodatkowym czynnikiem usprawiedliwiającym jest fakt, że przecież ogląda się to w domu swych własnych rodziców, za ich wiedzą i zgodą. Stąd logiczny wniosek: rodzice akceptują te obrazy i sytuacje, a takie zachowania uważają za normalne. Rezultat w Polsce: codziennie 2 – 3 policjantów ulega agresji, w ciągu 2 tygodni czterech ciężko pobitych a rok temu jeden zamordowany. Sprawcami z całą pewnością byli namiętni widzowie brutalnych scen w telewizji, chcący sami zakosztować, zwykle po alkoholu, dreszczu, jaki daje atak na drugiego człowieka i zamach na ludzkie życie.

Bezpośrednia odpowiedzialność za zamordowanie przez młodocianych zbrodniarzy Krzysztofa Olewnika, malarza Zdzisława Beksińskiego, uczennic gimnazjum, listonosza, kibiców sportowych a w końcu i policjanta, za tak wiele innych wszechobecnych przejawów bezmyślnego zbydlęcenia u młodych ogłupionych matołów, spada na prymitywnych wykonawców. Lecz odpowiedzialność moralna obciąża telewizję – intelektualnego inicjatora, prowokatora zachowań agresywnych, która codziennie nadaje godziny filmów kryminalnych, obrazów grozy i gwałtu, wszelakich programów zawierających sceny drastyczne. Można je uznać za typowe materiały instruktażowe, pokazujące jak to w praktyce się robi. Bezpośrednim skutkiem tych produkcji jest posiew zgorszenia i demoralizacja młodych, podatnych, nieukształtowanych jeszcze moralnie i bezkrytycznych natur.

Biorąc powyższe pod uwagę, jestem gorącym zwolennikiem ścisłego cenzurowania treści wyświetlanych w kanałach telewizyjnych. Niekontrolowana konsumpcja telewizyjnych produkcji staje się trucizną, sączącą się stale i niepostrzeżenie w nasze życie.

Chyba już najwyższy czas, aby coś z tym zrobić!

 

Masz uwagi – Napisz

 

Powrót