Strona główna > Felietony, Eseje, Przemyślenia > Lata 2010-2011

 

[29] 2011.05.09   Czy nadszedł już czas?

Zbydlęcenie marginesów społecznych osiągnęło już chyba taki poziom, którego wyplenienie wymaga zasadniczej zmiany filozofii prawa karnego.

Chuligańskie wybryki rozpasanych stadionowych „kiboli”, morderstwa popełniane z zimną krwią przez bardzo młodych ludzi, agresja nieletniej młodzieży szkolnej wobec rówieśników a nawet nauczycieli, pedofilia dorosłych zboczeńców grasujących bezkarnie w Internecie, handel narkotykami odbywający się niemalże w murach szkolnych, wiarołomstwo przedstawicieli zawodów zaufania publicznego, stronniczość sędziów, wielorakie afery korupcyjne, kupowanie wyników spotkań sportowych, promocja gwałtu i przemocy dokonywana codziennie w licznych kanałach telewizyjnych a także haniebny sposób uprawiania polityki przez wybrańców narodu świadczą o ciężkiej chorobie moralnej znacznej części członków naszego społeczeństwa z jednej strony, a o ułomności prawa i niemocy w jego egzekwowaniu – z drugiej.

Kary, przewidziane w Kodeksie Karnym są zbyt łagodne. Ich egzekwowanie przez Wymiar Sprawiedliwości jest mało skuteczne. Więzienia są w dużej mierze jedynie ekskluzywną, niezbyt dokuczliwą szkołą w doskonaleniu przestępczego rzemiosła oraz źródłem dalszej demoralizacji – giełdą wymiany gangsterskich informacji. Spory odsetek skazanych po odbyciu „kary” powraca do poprzednich nawyków. Egzekwowanie prawa przez służby porządkowe prawie nie istnieje, ogranicza się bowiem do drobnych wykroczeń. Sprawcy poważnych przestępstw kryminalnych czy nadużyć finansowych są quasi bezkarni – policja nieczęsto może poszczycić się w ich przypadku spektakularnymi wynikami.

Nadszedł już chyba czas na generalną zmianę stosunku społeczeństwa do jednostek aspołecznych oraz na sformułowanie innej, nowej filozofii wobec związku pomiędzy przestępstwem a karą.

Proponuję przeto, aby zamiast mało skutecznego pojęcia KARA, przyjąć bardziej obszerny i elastyczny termin ELIMINACJA, niosący w swej nazwie perspektywę możliwości definitywnego pozbycia się przez społeczeństwo elementu zgangrenowanego. Zamiast „KK” – Kodeks Karny, zastosować „KE” – Kodeks Eliminacji. Ukaranie winnego zgodnie z obecnie obowiązującym systemem karnym nie ma większego sensu ekonomicznego. Nie przynosi bowiem społeczeństwu żadnego wymiernego pożytku – wręcz przeciwnie, naraża je tylko na koszty i przyczynia się do edukacji następnych pokoleń kryminalistów. Kodeks Eliminacji nie zajmowałby się więc karaniem osób które przekroczyły prawo, ani ich reedukacją. Byłaby w nim wyłącznie mowa o ich jak najbardziej zyskownej eliminacji ze społeczeństwa. Byłoby to szczególnie ważne w tak ubogim kraju, jak nasz.

Filozofia „KE” powinna więc polegać na czasowym, a w skrajnych przypadkach na całkowitym, wyeliminowaniu ze społeczeństwa jednostek aspołecznych, nie stosujących się do określonych prawem zasad współżycia społecznego. Wyeliminowaniu w sposób przynoszący ogółowi jak największe korzyści materialne. Aby być skuteczną, filozofia „KE” musiałaby mieć charakter zdecydowanie represyjno-utylitarny.

Dla przykładu:

·      Za przestępstwa mniejszego kalibru – czasowa eliminacja ze społeczeństwa poprzez skoszarowanie sprawców dla wykorzystania ich darmowej siły roboczej do wykonywania lżejszych prac fizycznych na rzecz społeczeństwa, w zawodach nie obsadzonych na rynku pracy z powodu braku chętnych (np. zamiatanie chodników, porządkowanie parków miejskich, uprzątanie nielegalnych śmietników w lasach itp.)

·      Za przestępstwa nieco cięższe – czasowa eliminacja poprzez skoszarowanie dla bezpłatnego wykonywania cięższych robót publicznych w dziedzinach, które cierpią na chroniczny brak rąk do pracy (np. naprawa rzecznych wałów przeciwpowodziowych, kopanie rowów melioracyjnych, budowa dróg itp.)

·      Za przestępstwa ciężkie – praca na takich samych zasadach w kopalniach lub kamieniołomach (podwyższona śmiertelność wśród wykonujących te zawody stanowiłaby tu czynnik wręcz pożądany). 

·      Za umyślne zabójstwa i morderstwa – całkowita eliminacja ze społeczeństwa na wzór zwyczajów panujących swego czasu w starożytnej greckiej Sparcie lub prawa obowiązującego aktualnie w Stanach Zjednoczonych.

 

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że żaden parlament żadnego demokratycznego kraju nie uchwali takiego Kodeksu Eliminacji.

Ale – myślę sobie dalej – postępując w ten sposób, parlamenty te popełniają oczywiste poważne przestępstwo wobec demokracji, której mają służyć. Nie wykonają bowiem w ten sposób swego podstawowego obowiązku wobec obywateli. Obowiązku, jakim jest sprawna i skuteczna ochrona swych większościowych, praworządnych wyborców przed agresją ze strony mniejszościowych wichrzycieli.

Masz uwagi – Napisz

Powrót